Chcesz, żeby Twoje dzieci się nie kłóciły? Traktuj je sprawiedliwie, niezależnie od ich wieku

0
510
Wierzycie w to, że rodzice kochają swoje dzieci po równo czy jest to niemożliwe? Zdjęcie: pixabay.com

Każde dziecko jest inne, ma inny charakter i inne potrzeby. Czy wszystkie dzieci da się kochać tak samo?

Każda matka z przekonaniem w ciągu sekundy powie, że kocha wszystkie swoje dzieci jednakowo. A jednak, mimo macierzyńskich zapewnień o miłości równej i sprawiedliwej, prawda okazuje się być zupełnie inna…

Nie da się kochać wszystkich dzieci tak samo, ale ważne jest, aby kochać je tak mocno, jak na to zasługują. Zdarza się, że jakieś dziecko, nawet gdy nie chcemy się do tego przyznać przed samym sobą, lubimy bądź kochamy bardziej. Sytuacja patowa? Nie. Kluczowa jest akceptacja i praca nad sobą.

Z badań naukowców z University of California jasno wynika, że około 70% matek ma swoje ulubione dziecko. Z ich odpowiedzi można wywnioskować, że „wybór” nie jest podejmowany świadomie, ale stanowi swego rodzaju wewnętrzny głos, który dzieli macierzyńskie uczucia nieco mniej sprawiedliwie.

Kocham tak samo mocno, tylko inaczej – mówią najczęściej rodzice, zapytani, które ze swoich dzieci kochają bardziej. Czy to „inaczej” nie jest przypadkiem narzędziem do uciszenia wyrzutów sumienia, że jednak to jedno kochają trochę mniej?

Trzeba kochać każde dziecko tak, by móc sprawiedliwie dzielić swoje zasoby między nimi. Bez poczucia krzywdy po jakiejkolwiek ze stron. Bez poświęcenia i niezadowolenia. To zbuduje zgodną i niekonfliktową rodzinę. Każda inna podstawa wzniesie mur między rodzeństwem. Będzie między nimi zazdrość, rodzący się konflikt, który w końcu podzieli ich na zawsze.

Po równo nie znaczy sprawiedliwie

Po równo wcale nie znaczy sprawiedliwie. Jeśli jedno dziecko lubi tylko pomarańcze, a drugie tylko jabłka, to co lepiej zrobić? Dać każdemu po jednym jabłku, czy po jednej pomarańczy? Oczywiście jest to złe rozwiązanie. Temu dziecku, które lubi pomarańcz, należy dać pomarańcz, a temu, które lubi jabłko, należy dać jabłko. Nie jest równo, ale sprawiedliwie.

Większość rodziców popełnia ten sam błąd. Uważają, że każdemu dziecku należy dać dokładnie tyle samo, nie zwracając uwagi na to, że są lepsze opcje, które zadowolą każdego.

Wychowywanie dzieci to bardzo trudne zadanie. Co zrobić, gdy zawsze tylko jedno dziecko prosi Ciebie o pomoc, zawsze tylko to jedno ma problemy, wpada w tarapaty, wiecznie pożycza pieniądze i prosi o pomoc o opiekę nad dzieckiem. To wymusza częstszy kontakt z tym jednym dzieckiem, prowadząc do tego, że to drugie dziecko, które jest o wiele bardziej samodzielne, nie może liczyć na rodziców.

Cały swój czas i energię poświęcamy w dobrej wierze temu jednemu dziecku, które nas bardziej potrzebuje. Pozostałe dzieci nic nie mówią, milczą, szukają pomocy gdzie indziej, ale w głębi serca mają żal, że rodzice o nich zapomnieli.

Czytaj: Tak wygląda najtrudniejszy zawód świata. Artystka na rysunkach pokazuje trudy macierzyństwa

Babcia, która poświęca swój czas tylko dla jednych wnuków.

Nie trzeba daleko szukać. Takie schematy są w wielu polskich rodzinach, w których babcie i dziadkowie spędzają czas z jednymi wnukami i w tych domach się najlepiej czują.

Pozostałe dzieci widzą tę niesprawiedliwość. Wnuki także. Na początku są zazdrosne, a potem mówią otwarcie, że nie lubią dziadków. Nie chcą z nimi spędzać czasu, nie tęsknią za dziadkami, bo oni nie spędzali z nimi czasu i nie angażowali się w relację dziadkowie-wnukowie. Nie zbudowano relacji, które z czasem by się tylko pogłębiały.

Taka rodzina nie jest szczęśliwa, jest wręcz przeciwnie. Dziecko, które jest faworyzowane w dzieciństwie przez rodziców jest nielubiane przez resztę rodzeństwa. Dzieci takiego dziecka są najlepszymi wnukami. Pozostałe wnuki nie dostają tyle samo miłości od dziadków. Kto najbardziej zyskuje na takim układzie?

Najczęściej nikt. Jednak to za mało, aby w takiej rodzinie zrodziła się refleksja, która doprowadziłaby do poprawy tej sytuacji. Chory układ będzie trwał tak długo, że skutecznie oddali od siebie rodzinę. Przykre to, ale niestety nagminne w wielu polskich domach.

A jak jest u Ciebie w domu?

Czytaj: STUDENTKA NIE MIAŁA Z KIM ZOSTAWIĆ DZIECKA, ZABRAŁA JE NA WYKŁADY – REAKCJA PROFESORA ZSZOKOWAŁA CAŁĄ SALĘ.