Fotografka i blogerka podróżnicza Marisa Papen chciała poznać nową kulturę, coś zupełnie innego niż jej przytulne życie w sercu Belgii. Tak więc wraz z fotografem Jesse Walkerem Marisa z Australii polecieli samolotem do doliny Omo w Etiopii i spędzili tydzień mieszkając z plemieniem Surma.
Marisa starała się jak najściślej zintegrować z plemieniem, w miarę możliwości przyjmując ich kulturę i styl życia, w tym goląc głowę.
Czytaj: Ewa Bilan-Stoch wyjechała do Afryki. Sfotografowała straszną tradycję
„Chociaż pochodziliśmy z zupełnie innych miejsc, połączyliśmy się ze sobą. Zaakceptowali mnie za to, kim byłam bez uprzedzeń. Ludzie plemienni są bardzo odrębni i samowystarczalni, żyją ze swojej ziemi i z nią. Nie są zintegrowani z „nowoczesnym” światem, większość plemion nigdy nawet nie była narażona na „nowoczesny” świat.
Mają też własne standardy dotyczące urody… To, co nazywamy pięknym w naszym świecie zachodnim, nie jest tym samym, w jaki plemię Surma dąży do piękna. Zarówno mężczyźni plemienia Surma, jak i kobiety przekłuwają uszy, niektóre kobiety rozciągają dolną wargę. Okaleczają ciała powtarzalnie wykonując małe rany – czyż nie jest zabawne, że wymyśliliśmy te wszystkie kremy, lasery i wszystkie inne zabiegi, aby się ich pozbyć…” – powiedziała Marisa Papen.
Fotografie Jesse Walker i Marisa Papen.
Czytaj: Zanim odejdą zagrożone plemiona