Czasami, ciesząc się świeżym powietrzem, widzisz zwierzęta, które wpadły w kłopoty – ale większość z nas nie miałaby pojęcia, jak uratować pozostawione lub ranne zwierzę. Chęć pomocy, ale brak wiedzy, jak to zrobić, to okropne uczucie, ale na szczęście tak nie było w tej porywającej opowieści.
Nikki Robertson jest rehabilitantką dzikiej przyrody i fotografką. Kobieta ta była w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Natknęła się na małą sówkę w niebezpieczeństwie.
Kobieta na spacerze podążała za kotem, który przechodził przez jezdnię, aby upewnić się, że jest bezpieczny, ale rozproszył ją inny hałas.
– Słyszałam coś, co myślałam, że jest ranną wiewiórką. Podążyłam za dźwiękiem i znalazłam puchową kulkę w polnych kwiatach – powiedziała Nikki.
Był to mały syczek krzykliwy. Jedyna mała sowa wschodniej Ameryki Północnej mająca „uszy” z piór.
– Wciąż była blisko pobocza. Rozejrzałam się w poszukiwaniu gniazda lub dziury w drzewie, ale nic nie widziałam. Sowa bardzo się trzęsła, a ja martwiłam się kontuzją głowy – informuje Nikki.
Czytaj: Piękna sowa śnieżna wróciła do Central Parku po 130 latach
Robinson zabrała sowę do samochodu. Położyła ją do pudełka, bo bała się, że za mocno ją dotknie.
– Wciąż próbowała wydostać się z zamkniętego pudełka. Kiedy ją sprawdzałam, wskakiwała na mnie i siadała radośnie na pasie bezpieczeństwa lub moim ramieniu.
Czytaj: Student z Wrocławia drukuje w 3D protezy dla okaleczonych psów
– Byłam pewna, że było jej po prostu zimno, ale przestała się trząść, kiedy wtuliła się w mój policzek – dodała kobieta.
Koniecznie zajrzyj na f7.pl
Robinson podrzuciła sowę do ośrodka dla zwierząt, a po nocy spędzonej w inkubatorze jej stan zdrowia się poprawił. Gdy stanie się silniejsza, sowa zostanie bezpiecznie wypuszczona z powrotem na wolność.
Aby zobaczyć więcej niesamowitych fotografii przyrodniczych Nikki, śledź ją na Instagramie.