Liczba „rozprysków” na tablicach rejestracyjnych pojazdów sugeruje, że liczba latających owadów spadła o 60% w ciągu mniej niż 20 lat.
Raport ostrzega, że liczba owadów spadła w „przerażającym” tempie, co zagraża naszemu stylowi życia.
Populacja ćmy, much, mszyc, pszczół i latających chrząszczy spadła o prawie 60 procent w ciągu mniej niż 20 lat, wynika z badania przeprowadzonego przez Kent Wildlife Trust i Buglife.
Jak twierdzą ekolodzy, oprócz zapylania owady wykonują naturalną kontrolę szkodników, rozkładają materię organiczną i zwracają składniki odżywcze do gleby.
Świat bez nich może bardzo utrudnić życie na Ziemi.
Czytaj: We Wrocławiu powstały hotele dla owadów
W ankiecie poproszono członków społeczeństwa o odnotowanie liczby owadów latających rozgniecionych na ich tablicy rejestracyjnej i porównanie jej z danymi sprzed 17 lat.
Liczba pobranych próbek owadów spadła o 59 procent w latach 2004-2021.
Wśród przyczyn tego spadku można wymienić powszechne stosowanie insektycydów, fragmentację siedlisk, ocieplający się klimat i utratę dzikich kwiatów w gospodarstwach.
Koniecznie zajrzyj na f7.pl
Matt Shardlow, dyrektor naczelny Buglife, powiedział: „To ważne badanie sugeruje, że liczba latających owadów spada średnio o 34 procent na dekadę, to przerażające”.
„Trzeba to powstrzymać” – dodał.
Liczebność owadów, takich jak ćmy, motyle, muchy, latające chrząszcze i mrówki, mszyce, osy, pszczoły i sieciarki różniła się w Wielkiej Brytanii, przy czym w Anglii odnotowano największy spadek o 65 procent w porównaniu z tym, co było 17 lat temu.
W Walii odnotowano o 55 procent mniej owadów, Szkocja odnotowała spadek o 28 procent w porównaniu z danymi z 2004 roku, a w Irlandii Północnej było zbyt mało badań, aby wyciągnąć osobne wnioski, twierdzą ekolodzy.
Paul Hadaway, dyrektor ds. ochrony przyrody w Kent Wildlife Trust, powiedział, że spadek liczby owadów odzwierciedla ogromne zagrożenie i utratę dzikiej przyrody w całym kraju.
„Te spadki mają miejsce w alarmującym tempie i bez skoordynowanych działań w celu ich rozwiązania czeka nas ciemna przyszłość” – ostrzegł.
„Owady i zapylacze mają fundamentalne znaczenie dla zdrowia naszego środowiska i gospodarki wiejskiej.”
„Musimy działać już teraz, aby ocalić naszą dziką przyrodę, tworząc coraz większe obszary siedlisk i umożliwiając regenerację przestrzeni przyrody”.
Czytaj: Miasto zamienia przystanki autobusowe w ogrody dla pszczół