Malarz, który otrzymał najwyższą dawkę promieniowania, jaką kiedykolwiek zarejestrowano, niewiarygodnie przeżył później wiele lat!
W 1945 roku, podczas Projektu Manhattan – amerykańskich prac badawczo-rozwojowych nad budową bomby atomowej – naukowcy chcieli dowiedzieć się, jaki wpływ pluton ma na ludzkie ciało.
Ludzie pracujący nad Projektem Manhattan ściśle współpracowali z plutonem, który został odkryty dopiero w 1940 roku, i chcieli wiedzieć dokładnie, co on z nimi robi. Projekt ten badał rozszczepienie jądrowe plutonu, które miało później oznaczać powstanie bomby atomowej.
Przeprowadzili eksperymenty na 18 osobach w wieku od 18 do 69 lat, które trafiły do wybranych szpitali, a jedną z tych osób był malarz i dekorator Albert Stevens.
Stevens został wybrany do badania, ponieważ lekarze myśleli, że ma raka żołądka i był postrzegany jako ktoś, kto i tak był skazany na śmierć, więc równie dobrze mógł zostać poddany temu niezwykle niebezpiecznemu testowi bez jego wiedzy i zgody.
Koniecznie zajrzyj na f7.pl
Stevens był częścią eksperymentu sponsorowanego przez szpital Uniwersytetu Kalifornijskiego wraz z innymi badanymi, którzy zostali wybrani, ponieważ cierpieli na śmiertelne choroby, ale oczywiście lekarze prowadzący nigdy nie poinformowali ich, że wstrzyknięto im pluton.
Osoby zaangażowane w projekt chciały wiedzieć, jaki wpływ będzie miał pluton na ich organizmy, dlatego rozpoczęto szczepienie nieuleczalnie chorych pacjentów.
Raport z eksperymentów potwierdza, że malarzowi nie powiedziano, co 14 maja 1945 roku mu podawano, dzięki czemu wstrzyknięto mu 131 kBq plutonu-238, który pozostał w jego ciele do końca życia.
Jednak zaledwie cztery dni po wstrzyknięciu ogromnej dawki izotopów plutonu odkryto, że to, co uważano za raka żołądka, było w rzeczywistości tylko wrzodem żołądka. Ale było za późno. W ramach leczenia raka usunęli jego dziewiąte lewe żebro, całą śledzionę, część wątroby i trzustkę, a także wstrzyknęli śmiertelny zastrzyk plutonu.
Lekarze operujący go nie zawracali sobie głowy informowaniem Stevensa, że to nie rak, zamiast tego odesłali go do domu, gdy wyzdrowiał po operacji.
Przez resztę swojego życia otrzymywał dawkę promieniowania dochodzącą do 6400 rem, czyli 300 rem rocznie. Dla porównania, obecna roczna dawka dozwolona dla osoby pracującej z materiałem radioaktywnym w USA wynosi 5 rem.
Czytaj: Darmowa nauka strzelania we Wrocławiu. Nie przegap tego!
Każdego roku przez resztę życia Stevens otrzymywał 60 razy większą dawkę promieniowania i niewiarygodnie udało mu się przeżyć przez kolejne 22 lata!
Jeszcze bardziej niewiarygodne jest to, że pozostali członkowie grupy testującej również wydawali się nie zostać zabici przez kontakt z plutonem, który pozostał w ich ciałach do końca życia.
Podczas gdy ośmiu członków grupy zmarło w ciągu dwóch lat od eksperymentu, ich przyczyny śmierci zostały przypisane istniejącym schorzeniom, które umieściły ich na liście jako obiektów testowych w pierwszej kolejności.
Stevens zmarł na chorobę serca 22 lata po eksperymencie w 1966 roku w dojrzałym wieku 79 lat.
Czytaj: Bombardowanie nasionami: świetny sposób na przywrócenie lasów