Aktualnie stan wody w Wiśle jest bardzo niski praktycznie na całym jej odcinku – powiedział rzecznik IMGW-PIB, hydrolog Grzegorz Walijewski. W stacji pomiarowej Warszawa-Bulwary poziom Wisły wynosi obecnie 59 cm i w najbliższych dniach będzie wciąż spadać. – W piątek osiągnie ok. 50 cm – dodał Walijewski.
Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie ostrzega, że susza w 2020 roku może być największa od 100 lat. W marcu opady były najniższe w okresie ostatnich 30 lat.
Jak podaje Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, na obszarze całego kraju opady stanowiły 67% średniej wieloletniej, w pasie Polski centralnej (w tym w województwie łódzkim) – nawet poniżej 40%. A to oznacza, że czeka nas susza atmosferyczna.
Konsekwencją tego jest susza rolnicza. Brak opadów wywiera wpływ na poziom wilgotności gleb i proces wegetacji roślin.
– To już trzeci rok z rzędu, gdy mamy tak sucho. Prowadzę gospodarstwo od kilkudziesięciu lat, tak długiego okresu suszy nie pamiętam – mówi Bronisław Węglewski, prezes Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego. – Ziemia jest sucha, wody nie ma na 30 centymetrów.
Efekty uporczywej suszy dają się we znaki już wszystkim. Po bezśnieżnej zimie doczekaliśmy się bezdeszczowej wiosny. Kurz unosi się w wielu miejscach. W Wielkopolsce jest zamieć pyłowa i wygląda jak na pustyni.
Rolnicy martwią się o swoje pola i rośliny, wysychają zboża i siano, a ceny owoców i warzyw rosną z każdym dniem, lasy się palą, a w Warszawie wysycha Wisła! Na środku jej koryta można spacerować boso.
,,Dzisiaj suchą nogą stanąłem na środku koryta Wisły… To jest dowód na to, że Polska boryka się z problemem suszy… Stajemy się powoli krajem stepowym…” – taki post przeczyć można na Twitterze, a opublikował go Andrzej Pawlikowski.
Grzegorz Walijewski zaznaczył, że granica, która informuje, że stan wody Wisły w Warszawie wchodzi w strefę wody niskiej, to 165 cm. – W tym roku ten stan rozpoczął się 11 marca – mówi Walijewski. – Prognozuje się, że w piątek po południu poziom wody osiągnie 50 cm– dodał.
– Zimą powinniśmy obserwować opady śniegu, które tworzą pokrywę śnieżną. Ta wiosną powinna się topić, powodując roztopy. Dzięki temu poprawiłaby się wilgotność gleby, poziom wód gruntowych i stan wody w rzekach. Natomiast w tym roku tego zabrakło, gdyż zima była właściwie bezśnieżna i ekstremalnie ciepła – wyjaśnił Walijewski.
– Dodatkowo w Polsce już od dłuższego czasu mamy deficyt opadów. W wielu rejonach centralnej i południowo-zachodniej części kraju szacowany jest na około trzech miesięcy. To tak, jakby przez trzy miesiące w ogóle nie padało. Ponadto, zmienił się także charakter opadów. Kiedyś występowały opady wielkoobszarowe, niezbyt intensywne, ale obserwowane znacznie częściej. Teraz opady występują rzadziej, a jak już się pojawiają, to często są to opady burzowe, intensywne, ale trwające kilkanaście lub kilkadziesiąt minut – mówi Walijewski.
Czytaj: POZNAŃ: ŚCIEŻKA W KORONACH DRZEW OTWARTA