Polska Szkoła Orląt świętuje 100 lat historii!

0
88
To właśnie z tej uczelni wywodzą się najsłynniejsi polscy piloci! (zdjęcie: Lotnicza Akademia Wojskowa, Facebook)

Założone w 1917 roku, jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości, Polskie Siły Powietrzne szybko zyskały znakomitą reputację, zwłaszcza za sprawą bohaterstwa pilotów podczas bitwy o Anglię. Być może jednak najważniejszy kamień milowy w ich historii miał miejsce sto lat temu, kiedy to założono szkołę lotniczą, która nie ma sobie równych.

Dziś znana jako Oficerska Szkoła Lotnictwa (PAFU) – lub, bardziej sugestywnie, Szkoła Orląt – polska akademia lotnictwa w Dęblinie, na południowy wschód od Warszawy, cieszy się prestiżową reputacją jednej z najlepszych tego typu placówek. Jej historia rozpoczęła się jednak wiele kilometrów od Dęblina, w Grudziądzu w północno-środkowej Polsce, 5 listopada 1925 roku.

Założona tego dnia jako Oficerska Szkoła Lotnictwa, instytucja ta zapoczątkowała nową erę w polskim lotnictwie wojskowym – tutaj pierwsze pokolenie elitarnych pilotów doskonaliło swoje umiejętności i kształtowało przyszłość polskich sił powietrznych.

Utworzenie takiej szkoły było motywowane ambitnym programem przezbrojenia Polski i strategicznym dążeniem do rozbudowy nowo powstałych sił powietrznych. Chociaż Dęblin został wyznaczony na stałą siedzibę szkoły lotniczej, jej budowa wymagała tymczasowego rozwiązania – Grudziądz oferował gotowe rozwiązanie.

Wybrany jako tymczasowa lokalizacja ze względu na istniejącą infrastrukturę, będącą pozostałością po poprzednim życiu pod auspicjami Niemieckiej Armii Cesarskiej, obiekt mógł pochwalić się szeregiem atutów: budynkami administracyjnymi, pięcioma hangarami (dwoma metalowymi i trzema drewnianymi), czterema warsztatami, strzelnicą, składem sprzętu lotniczego, lotniskiem oraz stacją benzynową wyposażoną w podziemne zbiorniki paliwa.

Przeczytaj także: Pierwszy polski pilot odbył lot testowy na amerykańskim samolocie F-35

Pomimo prymitywnego charakteru, obiekty w Grudziądzu były gotowe do natychmiastowego użytku. Obecność Niemców była już wspomnieniem, a w 1920 roku na tym terenie mieściła się już Wyższa Szkoła Pilotów w Grudziądzu. Po jej rozwiązaniu 1 listopada 1925 roku, cztery dni później przeniosła się tam Oficerska Szkoła Lotnicza.

„To właśnie ten dzień na zawsze zapisał się w historii polskiego lotnictwa wojskowego, dając początek legendzie Szkoły Orląt” – napisała akademia w środę na Facebooku.

Jednak początki wcale nie były chwalebne. Osiemdziesięciu studentów, którzy spełnili surowe wymagania rekrutacyjne, zmagało się z wyczerpującymi warunkami. Z uwagi na duże odległości między akademikami i budynkami uczelni, codzienne marsze na dystansie 12 kilometrów nie były niczym niezwykłym.

Program nauczania był równie wymagający, a wykłady i ćwiczenia praktyczne uzupełniano latem szkoleniem lotniczym.

Przeczytaj na pl.sporten.com – Yamal wyrównuje rekord Mbappé

Chociaż zarówno studenci, jak i instruktorzy starali się jak najlepiej wykorzystać swoje możliwości, ograniczenia Grudziądza były coraz bardziej widoczne i w 1926 roku szkolenie lotnicze zostało całkowicie przerwane – prawdopodobnie z powodu niedostatków ośrodka.

Choć początki były niepomyślne, punkt zwrotny nastąpił 14 kwietnia 1927 roku, kiedy akademia przeniosła się do Dęblina.

Wybrany z różnych powodów strategicznych, Dęblin oferował centralne położenie, płaski teren i łagodniejszy klimat ze znacznie mniejszą ilością opadów i mgły – idealne warunki do szkolenia lotniczego, zwłaszcza w czasach, gdy nawigacja w dużej mierze opierała się na obserwacji wzrokowej.

Co ciekawe, w przeciwieństwie do Grudziądza, Dęblin oferował również jednolity kampus, w którym wszystkie obiekty były skoncentrowane w jednym miejscu. Choć w momencie przybycia pierwszych studentów uczelnia była jeszcze nieukończona, natychmiast została uznana za jedną z najnowocześniejszych szkół lotniczych na świecie.

15 września 1927 roku pierwsza grupa kadetów ukończyła naukę, a rok później akademia odbyła inauguracyjną ceremonię promocji. Najlepszy uczeń szkoły, podporucznik obserwator Bronisław Bogucki, otrzymał złotą szpadę.

Spośród 77 absolwentów wielu stanowiło trzon alianckiej obrony powietrznej podczas bitwy o Anglię. Wśród nich Zdzisław Krasnodębski został pierwszym dowódcą Dywizjonu 303 – polskiej jednostki, która w ciągu zaledwie sześciu tygodni odnotowała 126 potwierdzonych zestrzeleń i zasłynęła z bezkompromisowego ducha przygody.

W sumie 103 absolwentów Szkoły Orląt służyło w Bitwie o Anglię, a aż 29 z nich osiągnęło status asa w trakcie wojny.

Ale to dziedzictwo miało wysoką cenę w ludziach. Spośród 973 osób, które ukończyły szkołę w Dęblinie przed wybuchem II wojny światowej, 220 straciło życie.

A zagrożenia nie ograniczały się do czasu wojny. W latach 1927–1945 w wypadkach lotniczych zginęło prawie 190 osób, co podkreśla wszechobecne ryzyko związane ze szkoleniem lotniczym.

Nawet w czasie pokoju zagrożenia były realne, ale to właśnie te czynniki uczyniły z tych niedoświadczonych pilotów jedną z najpotężniejszych formacji bojowych swoich czasów.

„Po trzech latach wyczerpującego szkolenia w Dęblinie, polscy piloci zgromadzili 1500 godzin lotu w ciągu trzech lat i tyle samo czasu spędzonego na szkoleniu naziemnym, obejmującym wszystko, od meteorologii, silników, teorii lotu i historii, po balistykę jako dziedzinę matematyczną” – mówi w wywiadzie dla TVP World Richard Kornicki, były przewodniczący Komitetu Pamięci Polskich Sił Powietrznych.

Po tym rygorystycznym przygotowaniu, kadeci udali się do szkoły myśliwskiej w Grudziądzu. Tam, w jednym z najbardziej intensywnych ćwiczeń, instruktorzy i uczniowie lecieli w osobnych samolotach, a kadeci musieli zachować zimną krew i nie zbaczać z kursu do ostatniej chwili.

Brak radaru w Polsce wpłynął również na szkolenia pilotów, którzy uczyli się wizualnego skanowania w poszukiwaniu wrogich samolotów. Biorąc pod uwagę niski standard ich wyposażenia, lotnicy ci byli przyzwyczajeni do czekania na zbliżenie się do celu na odległość około 140 metrów, zanim otworzyli ogień.

„Polscy piloci, którzy później dotarli do Wielkiej Brytanii, aby walczyć, byli doświadczeni w walce i przetrwali starcia z Luftwaffe, mimo że latali przestarzałymi, lekko uzbrojonymi samolotami” – mówi Kornicki, syn Franciszka Kornickiego, byłego dowódcy dywizjonu Eaglet i dowódcy dywizjonu z czasów II wojny światowej.

„W bitwie o Anglię dysponowali teraz samolotami, które mogły dorównywać Luftwaffe i były porównywalnie uzbrojone” – dodaje.

Te czynniki sprawiły, że „Orlęta”, które latały w czasie II wojny światowej, należały do ​​elity, co coraz częściej potwierdza historia.

Dziedzictwo Szkoły Orląt przetrwało do dziś, i chociaż akademia świętowała już swoje stulecie szeregiem prestiżowych wydarzeń, wczorajsze wydarzenie jest prawdopodobnie najważniejsze ze wszystkich – upamiętnia nie tylko wojskowy pomnik, ale także chwilę głębokiej patriotycznej dumy.